Zgodnie z zapowiedzią, w tym tygodniu ponownie pod lupę bierzemy PocketBooka Touch Lux 3. Tym razem recenzja będzie bardziej subiektywna i bogata w „smaczki” zaobserwowane podczas użytkowania nowej wersji tego popularnego urządzenia.
Pierwszym spostrzeżeniem dotyczącym nowej wersji PocketBooka Touch Lux jest fakt, że urządzenie jest wyjątkowo lekkie – zdecydowanie lżejsze, niż standardowych wymiarów smartfon. Tył obudowy został wyprofilowany tak, by wygodnie oprzeć palce, dzięki czemu czytnik stabilnie leży w dłoni. Jeśli chodzi o ogólny design; trzecia wersja modelu PocketBooka nie różni się specjalnie od swojego poprzednika. Lux 3 również jest obły i smukły, obudowa rozszerza się ku dołowi. Niewielką różnicą jest powrót do rozwiązania znanego z pierwszego modelu tej serii, czyli układ klawiszy funkcyjnych – strzałki służące do przewracania stron skierowane są w górę i dół, nie prawo i lewo.
Tak, jak pisaliśmy wcześniej, największą nowością jest ekran E-Ink Carta o rozdzielczości 1024×758 pikseli. Wyświetlacz tego typu zahacza raczej o wyższą półkę, co z pewnością zauważą bardziej wymagający użytkownicy. W praktyce oznacza to dużo wyższy kontrast i lepszą czytelność liter. Za tym pomysłem idzie również inne ciekawe rozwiązanie – chropowata powierzchnia wyświetlacza, która ma za zadanie imitować teksturę tradycyjnego papieru. Czytnik jest dostępny jedynie w wariancie białym i ciemno szarym, co może sugerować, że producent miał w zamyśle promować urządzenie jako eleganckie i klasyczne. W stosunku do wcześniejszych wersji urządzenia, wymiary Touch Lux 3 nie uległy zmianie, więc do tego modelu również będą pasować wszystkie standardowe etui i akcesoria PocketBooka.
Start
Po przytrzymaniu włącznika pojawia nam się ekran startowy o odświeżonym, raczej minimalistycznym menu. Już pierwsze połączenie z WiFi skutkowało zapytaniem, o aktualizację oprogramowania z wersji 5.5 na 5.9. W razie, gdy taka informacja nie pojawia się automatycznie, wystarczy zmienić opcje oprogramowania w ustawieniach lub pobrać je ręcznie. Pełne aktualizowanie trwało łącznie ok. 15 minut. Urządzenie było testowane już po uaktualnieniu firmware’u do 5.9.
Użytkowanie
Ekran startowy oferuje nam dostęp do najnowszych książek, całej biblioteki, sklepu oraz przeglądarki internetowej. Na dole wyświetlacza znajduje się również niewielka i niestety ciężko zauważalna za pierwszym razem ikonka rozwijająca bardziej szczegółowe menu zawierające opcje takie jak galeria, kalkulator, ustawienia, czy notatki. Co ciekawe, czytnik ten może nam zapewnić rozrywkę nawet wtedy, gdy nie mamy ochoty na czytanie. W menu znajdziemy również proste gry: pasjansa, sudoku i szachy. Mi jednak najbardziej przypadła do gustu opcja odręcznego notatnika, w którym można nie tylko pisać, ale również rysować.
Przydatną zakładką w menu są wyżej wymienione ustawienia. Tu możemy standardowo zmienić
datę, czas i język, ale również dowiedzieć się więcej o samym urządzeniu. Czytnik wyświetli nam informacje np. o numerze seryjnym, modelu, stanie pamięci, a także wyświetli licencję. Oprócz tego znajdziemy tu wiele różnych przydatnych funkcji takich jak: tworzenie kopii zapasowych plików, ustawienia prywatności, opcje zmiany właściwości przypisanych do klawiszy, ustawienia trybu czytania, lub oszczędzania energii według własnych preferencji.
Z kolei po „ściągnięciu” górnej ikonki (rozwiązanie znane z większości dostępnych obecniena rynku smartfonów) ukazuje nam się menu składające się ze skrótów do opcji takich jak WiFi, menadżer zadań, ustawienia, synchronizacja, czy wyszukiwanie. Dodatkowo możemy tu również bezpośrednio zmienić natężenie podświetlenia, sprawdzić datę, godzinę, poziom naładowania urządzenia, lub rzucić okiem na powiadomienia z ostatnio przez nas wykonanych lub sugerowanych nam akcji.
Ale to nie wszystko. Tu kończy się pierwsza część testu, jednak kolejna dawka informacji już niedługo. Jeśli artykuł Cię zainteresował, zachęcamy do śledzenia naszego facebooka. Druga część artykułu – już na blogu!